Przed sądem na wyrok oczekiwał kilkudziesięcioosobowy tłum. Górnicy, członkowie "Solidarności" i Ligi Republikańskiej z transparentem "Ukarać komunistycznych zbrodniarzy". Rozdają ulotki z nazwiskami oskarżonych. Napięcie wzrasta z minuty na minutę. Wokół policyjne radiowozy. Ludzie wiedzą, że nie mają szans wejść do środka, bo do budynku wpuszczani są tylko ci, którzy mają specjalne przepustki. Nawet wdowy po zamordowanych górnikach mają problem z wejściem. O 12.23 z sądu wybiegł pierwszy z oskarżycieli posiłkowych.
- Niewinni! - krzyknął zdławionym głosem. - Niewinni wszyscy...
- Co? Niemożliwe!? Czerwoni mordercy! Czerwona zaraza! Hańba! - krzyczą zgromadzeni ludzie. Wybucha petarda. Potem następne. W zaparkowanych obok samochodach włączają się alarmy. Niektórzy nie krzyczą. Po prostu płaczą. Tak jak wtedy, 16 lat temu, gdy dowiedzieli się o strzałach w kopalniach.
- I to ma być państwo prawa? Zbrodniarze będą chodzić wolni po ulicach? - mówią.
Gdy wychodziłam z budynku ludzie podchodzili do mnie, podając ręce. Pytali: "Co będzie? Jak to możliwe? Dlaczego tak się stało?". Co będzie... Na pewno będzie rewizja. Ale też będzie i tak, że w kolejną rocznicę zbrodni oprawcy nadal będą bezkarni. A stało się tak dlatego, że ten sąd od samego początku robił wszystko, by uniewinnić oskarżonych. Ten wyrok zapadł nie ostatniego, lecz pierwszego dnia procesu.
Część druga - Warszawa
Od: Ministra Spraw Wewnętrznych, Warszawa, dnia 13 grudnia 1991 r.
Do: Komendantów Wojewódzkich MO (woj. wszystkie)
Komendantów Szkół MSW i MO
TAJNE
Egz. nr 1
SZYFROGRAM NR Zw-I-01486
Treść:
Na podstawie art. art. 23, 26, 27 i 28 dekretu z dnia 13 grudnia 1981 r., o stanie wojennym wprowadzone zostały następujące zasady użycia środków przymusu bezpośredniego, w tym broni palnej przez funkcjonariuszy MO i pracowników (członków) formacji (organizacji) powołanych do ochrony porządku publicznego lub mienia społecznego oraz żołnierzy w wypadkach nadzwyczajnych:
- użycie środków przymusu bezpośredniego w tym broni palnej następuje na zasadach określonych w obowiązujących dotychczas przepisach,
- w wypadkach nadzwyczajnych można użyć środków przymusu bezpośredniego w tym chemicznych środków obezwładniających i urządzeń do miotania wody, a w przypadkach wyjątkowych również broni palnej, gdy nie można uniknąć niebezpieczeństwa, zagrożenia życia lub zamachu,
- użycie chemicznych środków obezwładniających i urządzeń do miotania wody, następuje na podstawie decyzji Komendanta Wojewódzkiego MO, a w odniesieniu do sił zbrojnych - dowódcy okręgu wojskowego,
- użycie broni palnej przez oddziały i pododdziały zwarte następuje na podstawie decyzji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a w odniesieniu do sił zbrojnych Ń Ministra Obrony Narodowej,
- w przypadkach, w których wszelka zwłoka groziłaby bezpośrednim niebezpieczeństwem dla życia lub zdrowia albo mienia społecznego w znacznych rozmiarach decyzję o użyciu wyżej wymienionych środków podejmuje dowódca oddziału lub pododdziału o czym niezwłocznie zawiadamia swego przełożonego,
- decyzje o wyposażeniu członków ORMO oraz innych formacji i organizacji powołanych do ochrony porządku publicznego lub mienia społecznego w środki przymusu bezpośredniego, a w szczególnie uzasadnionych przypadkach również w broń palną podejmuje Minister Spraw Wewnętrznych,
- w okresie stanu wojennego formacje i organizacje powołane do ochrony porządku publicznego lub mienia społecznego, z wyjątkiem sił zbrojnych, podlegają w sprawach operacyjnych Ministrowi Spraw Wewnętrznych i organom MO,
- wypadkami nadzwyczajnymi w rozumieniu dekretu są przypadki:
- sprowadzenia niebezpieczeństwa powszechnego dla życia, zdrowia lub wolności obywateli,
- sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa zagrożenia dla mienia społecznego, indywidualnego lub osobistego w znacznych rozmiarach,
- sprowadzenia niebezpieczeństwa zagrożenia obiektów ważnych dla obronności lub bezpieczeństwa państwa,
- sprowadzenia bezpośredniego zagrożenia albo zajęcia budynków administracji państwowej oraz organizacji politycznych i społecznych, a także ważnych obiektów i urządzeń gospodarki narodowej.
MINISTER SPRAW WEWNĘTRZNYCH
gen. dyw. CZ. KISZCZAK
13 XII 1981 r. godz. 11.00
Generał na ławie
Od marca 1993 r. przed Sądem Wojewódzkim w Warszawie toczył się proces przeciwko byłemu szefowi MSW Czesławowi Kiszczakowi, oskarżonemu o to, że bez żadnych podstaw prawnych wydał tajny szyfrogram, zobowiązujący podwładnych do przestrzegania zasad użycia broni palnej wobec załóg objętych strajkiem okupacyjnym, a tym samym przyczynił się do zastrzelenia 9 górników KWK "Wujek".
Od początku były trudności z posadzeniem Kiszczaka na ławie oskarżonych. Najpierw wyłączono go do odrębnego postępowania z procesu katowickiego. Za świadczenie o złym stanie zdrowia Kiszczaka wydał prof. Jacek Żochowski, późniejszy minister zdrowia. Potem zrezygnował sędzia W. Wasiluk, który obraził się na dziennikarzy za to, że ujawnili, iż w stanie wojennym wydał wyrok wyższy niż żądał prokurator. Sędzia Wasiluk stwierdził, iż pod naciskiem prasy nie może prowadzić tej sprawy. Proces wznowiony został dopiero w styczniu 1995 r. Kiszczak odpowiadał z art. 140 kk (kto sprowadza powszechne niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia). Za ten czyn grozi kara pozbawienia wolności od 2 do 10 lat.
"Powszechne niebezpieczeństwo" oskarżony Kiszczak sprowadził wydając swój szyfrogram, który niektórzy usiłują nazwać "przypomnieniem zasad użycia broni palnej". Czy istotnie było to tylko przypomnienie? Do czasu wysłania szyfrogramu, decyzję o użyciu broni mógł podjąć tylko szef MSW, na wniosek komendanta wojewódzkiego. Tymczasem w punkcie "e" szyfrogramu Kiszczak przekazał swoje uprawnienia dowódcom oddziałów i pododdziałów, stwierdzając, że mogą wydać rozkaz o użyciu broni palnej w "wypadkach nadzwyczajnych", gdy "wszelka zwłoka groziłaby bezpośrednim niebezpieczeństwem dla życia lub zdrowia albo mienia społecznego o znaczących rozmiarach". Kiszczak wyjaśnia również co to są te "wypadki nadzwyczajne". Otóż są to m.in.: "zagrożenie mienia społecznego", a także "sprowadzenie niebezpieczeństwa zagrożenia obiektów ważnych dla obronności i bezpieczeństwa państwa" oraz "sprowadzenie bezpośredniego zagrożenia dla zajęcia budynków administracji państwowej oraz organizacji politycznych i społecznych (np. zarządów regionów "Solidarności" Ń przyp. aut.), a także ważnych obiektów i urządzeń gospodarczych" (np. zakładów przemysłowych, kopalni, hut itd. Ń przyp. aut.).
Nie ulega kwestii, że szyfrogram Kiszczaka, definiując w taki sposób "wypadki nadzwyczajne", dał praktycznie prawo do niemal nieograniczonego użycia broni, a decyzje w tej sprawie, gdy "wszelka zwłoka... itd.", scedował na dowódców nawet bardzo niskiego szczebla (np. plutonów).
Na pytanie, czy Kiszczak jest winny śmierci i zranienia górników, ma odpowiedzieć sąd. Treść tajnego szyfrogramu mówi jednak sama za siebie.
(...)
Naprawdę jak w Czeczenii
"Nie ma przedawnienia dla komunistycznych zbrodni" Ń taki transparent powitał byłego szefa WRON gen. Wojciecha Jaruzelskiego, zeznającego w procesie Kiszczaka. Przewodnicząca składu sędziowskiego nakazała zwinąć transparent, a Jaruzelski wkroczył na salę w towarzystwie dwóch ochroniarzy. Kilkudziesięciu górników przyjechało do Warszawy, by przysłuchiwać się zeznaniom Jaruzelskiego i byłego wiceministra spraw wewnętrznych Władysława Ciastonia.
Jaruzelski o świadczył, iż w czasie trwania obrad tzw. dyrektoriatu, złożonego m.in. z kilku sekretarzy KC, wicepremierów i ministrów, do Warszawy zadzwonił komendant wojewódzki MO w Katowicach Jerzy Gruba, zwracając się do Kiszczaka o zgodę na użycie broni. Kiszczak wyszedł do telefonu, a po powrocie oznajmił, iż zakazał strzelania. W godzinę później Gruba telefonował po raz kolejny, oświadczając, że broń została użyta, że są zabici i ranni. Zdaniem Jaruzelskiego Kiszczak robił co mógł, by nie było ofiar. Mówił, że w skali kraju były to nieduże straty, bo zginęło tylko 9, a mogło zginąć 90 czy nawet 9 tysięcy. Oburzenie w śród publiczności wywołało porównanie tamtej tragedii z aktualną sytuacją w Czeczenii. Jaruzelski twierdził także, że na Śląsku były najbardziej radykalne nastroje, że to właśnie tutaj pojawiło się znane hasło: "A na drzewach, zamiast liści, będą wisieć komuniści". Dla WRON Śląsk był głównym zapalnikiem, który należało rozładować. Pytanie, czy śmierć górników rozładowała ten zapalnik i czy została zadana w słusznej sprawie, pozostało bez odpowiedzi.
śląskim robotnikom zeznające w tym dniu osoby jednoznacznie kojarzyły się ze zbrodnią, jaką popełniono na ich kolegach z "Manifestu Lipcowego" i "Wujka".
- Bandyci! Zbrodniarze! - krzyczeli podczas przerw widzowie. Ochrona sądu wezwała policję, ale jej interwencja była niepotrzebna. Oskarżony Kiszczak i broniący go kumple spokojnie opuścili gmach sądu.